czwartek, 31 stycznia 2013

The falling ground screams... goodbye


      To chyba nie jest najbardziej optymistyczna piosenka świata. Nie, racze nie..ale mi najbliższa..Skrót z jej tekstu znajduje się na mojej obrączce, tzn. pewnie powinnam napisać, na naszych obrączkach. Bo jest też ojciec Fasoli. I nie jest to marynarz na dalekim morzu, ani żołnierz który zginął bohatersko gdzieś na froncie (choć byłoby to bardzo romantyczne). To całkiem realny facet, który jest obok mnie. Był i jest przez ostatnie 6 lat mojego życia. Na potrzeby bloga nazwijmy go Tygrys. No więc mój osobisty Tygrys był moim przyjacielem, był tym który przypomniał mi, że po ziemi można chodzić, gdy moje skrzydła zapomniały jak się lata. Pomagał mi od nowa uczyć się żyć - inaczej, innym życiem. Obecnie jest mężem, a na naszych obrączkach widnieje skrót: PFMTTBOD - Please follow me to the borders of destiny. Przeszliśmy długą i dość krętą drogę razem. Teraz pewnie czeka nas coś czego nawet się nie spodziewamy. Jedno jest pewne, Tygrys w przeciwieństwie do mnie się cieszy, jest spokojny i wciąż mi powtarza, że sobie poradzimy. Jest typem który nigdy się nie poddaje. Moje odejścia i próby ucieczki zawsze kończą się tak samo..

The dreams when you see, that goodbyes aren't for long...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz