poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Poród i dalsze powikłania

      Jestem z Anią w domu i to jest najważniejsze. Nie jestem zdrowa - co oznacza niestety, że nadal jestem wrakiem. Moje ciało zaskakuje mnie nieustannie swoją słabością i bezradnością. Moje ciało jest teraz absolutnie do niczego! Teraz czekam na wyniki z krwi - rano zrobiliśmy CRP i WBC. Jeśli CRP mimo tony chemii jaka w siebie ładuję poleci znów w górę to nie wiem co zrobię.. Nie chcę wracać do szpitala! Status jest taki że nadal codziennie, pomimo stałych dawek Paracetamolu, gorączkuję ;/ Ale kto wie.. Może będzie dobrze..

      Zaczynając od początku. 13.04 około godziny 00:00 dostałam skurczy, regularnych co 8-4 minuty.  I tak trwałam do rana gryząc poduszkę. Rano było 2-2,5 cm rozwarcia. Przyjechał Tygrys, poszliśmy na salę porodową..Zastrzyki, czopki, oksytocyna.. Mocniejsze, dłuższe, częstsze skurcze..i nic..Zmiana sali bo już bardzo cierpiałam - na 1 - prysznic, piłka, gaz, oksytocyna - skurcze co 1,5 minuty trwające 1-0,45. Myślałam  że umrę albo oszaleje - tak kolejne 3h. 20:00 - od godziny wisiałam na Tygrysie ginąc, on rozciągał mi kręgosłup. Byliśmy sami bo położną wzywają jak osiągniesz magiczne 4 cm - a tu dupa. Tygrys nie wytrzymał. Poszedł i zarządzał by coś zrobili. Przyprowadził lekarkę i Gwiazdę, która własnie przyjechała na swoją zmianę. Mimo braku 4 cm zdecydowali, że podadzą mi znieczulenie. Zmiana sali, do kolejnej Tygrys prawie mnie przeniósł.. Skurcze były non stop..Wkucie - i ulga..za chwilę dosłownie, minuta nie minęła i już było 5 cm..Zasnęłam..(w między czasie puścili we mnie 3 strzykawkę oksytocyny). Gdy się obudziłam to było 10 cm - Tygrys za drzwi i przemy. Nie czułam bólu, tylko że coś ze mnie wypływa. Mała nie schodziła do dróg rodnych. 2h tak - tętno zaczęło Ani spadać do 105. Gwiazda zapytała czy rodzimy czy cesarka. Nie ryzykujemy! No i wio na blok operacyjny. Kolejne wkucie - leżę i nic nie widzę..kręci mi się w głowie. Nagle z boku słyszę " No leniwa Panno". To już? Z trudem obracam głowę i widzę rozmyty obraz - tak! oni trzymają dzidziusia!! Położyli mi ją na chwilkę na piersi i powiedzieli "Idziemy do Taty". 0:55 - wyjęli małą!! Nie wiem ile trwało szycie - Tygrys mówi, że ze 25 minut. Nie pamiętam drogi na sale pooperacyjną. Wiem że mała potem na mnie leżała, trzymana przez Tygrysa, a ja się telepałam przez kolejne 2 h. Skóra do skóry..

      I było by jak w bajce, ale straciłam pokarm, potem zaczęłam gorączkować..CRP zaczęło rosnąć - załadowali we mnie masę antybiotyków (w przerwach między kroplówkami mogłam iść do toalety). CRP rosło.. gorączki nie mijały..w niedzielę po ich tygodniowym nieudolnym leczeniu wypisaliśmy się na własne życzenie do domu. CRP rosło. Badania w Medicoverze, woda w płucach, CRP 260. Natychmiastowe zgłoszenie do szpitala z podejrzeniem Sepsy. Leczenie dalsze, ale już samotne, kroplówki, inny szpital..CRP rusza w dół!!! Po tygodniu wypis do domu.

      To taki skrót wszystkiego..Oby teraz już miało być tylko lepiej..Oby wróg zginał, gdziekolwiek jest!

niedziela, 28 kwietnia 2013

2 tygodnie


      Tak, minęły już 2 tygodnie od narodzin Ani. Ja jeszcze nie doszłam do siebie i łykam tony antybiotyków.   Walczymy z niewidzialnym wrogiem..
      Mała jest cudowna i kochana!! Więcej niebawem..

piątek, 19 kwietnia 2013

Zanim się rozsypię..

      Mówią że co Cię nie zabije to Cię wzmocni. No to chyba mnie zabije. Nadal jesteśmy w szpitalu. Ze mną jest źle. W skutek "wspaniałego" porodu mam powikłania. W brzuchu jest wylew. Nie mają pewności czy to krwiak. Antybiotyki póki co - Metronidazol i Gentamecyna w ilościach ogromnych kroplówkami  a teraz strzykawką do wenflonu bo żyły mi stają i kroplówki przestają płynąć Nie będą mieli mi gdzie wbić wenflonu (chyba, że na nodze) jak to ostatnie miejsce padnie. Jest beznadziejnie i tak czekam aż wróci na dyżur moja lekarka. Mam nadzieję, że będzie jutro - czekam już 2 dni.
      Chcemy wszyscy do domu. Jest z nami Tygrys, mieszkamy w sali rodzinnej i opiekuje się nami. Oboje mamy już bardzo dość tego wszystkiego. Ja nie miewam już normalnych snów tylko same okropne koszmary, a Tygrys stracił apetyt. Ja w ogóle nie mam ochoty jeść po chemii jaką we mnie ładują. Wzrastają   we mnie rozmaite lęki i jest mi psychicznie coraz gorzej. Dobrze, że mała jest słodka, bo jej obecność uświadamia nam że to ma sens.
      JA CHCĘ DO DOMU!!!

piątek, 12 kwietnia 2013

Jak uciec ze szpitala?

      Czyli kilka chwil wolności. Jestem w szpitalu od środy. Po stwierdzeniu za małej ilości wód na usg i łożyska w fazie 3 wylądowałam na patologii ciąży. Brzmi strasznie i jest straszne. Zacznę od tego co przyjemne - czyli chwili wolności.
      Gdy dziś udało się zdobyć decyzję lekarzy o tym, że jutro podadzą mi oksytocynę, postanowiłam zwiać. Pojechaliśmy z Tygrysem do domu. Karo go pięknie sprzątnęła, kot dziwnie na mnie patrzył - a ja zanurzyłam się w wannie pełnej ciepłej wody z pianką. Zjadłam pyszne mandarynki i kiwi, oraz rogaliki francuskie prosto z piekarnika od męża.. Znów przez chwilę byłam szczęśliwa i wolna :) Szaleństwo na uwięzi! Jak ucieczka z więzienia:)
      A co ja tu robię? Indukują mi poród - czyli starają się go chemicznie wywołać. Zaczęli od żelu o nazwie Peridil. Byłam na sali z jeszcze jedną dziewczyną. Jej też to podali to coś i zadziałało - na mnie nie. Więcej nie będę póki co opisywała. Jutro oksytocyna. Boję się..
      To dobranoc!!!

Kolczyki szpitalne :)










poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Dla 6 latki


Jutro dodam więcej zdjęć...

Czerń i srebro - komplet













Pierwsza zabawka dziecka

      Czyli przedstawiam Wam pająka imieniem Edek Bubu. Kupiliśmy go wczoraj i mimo że na paragonie wpisali biedronka to jestem przekonana że jest to pająk:) Postanowiłam z Tygrysem, że to będzie pierwsza maskotka naszej małej. Jest mała poręczna i śliczna. Od początku możemy nią młodą zabawiać, bo wg tego co tu lub tu, pierwsza zabawka może być bardzo przydatna i dobrze na nią wpływać.










Mój czas

      Dziecko się oczywiście nie urodziło. Wychowanie prenatalne nie działa, ani prośbą, ani groźbą..;/ Dziś na KTG widziałam taką co się przebierała i zostawała rodzić (szczęściara) i taką co w 33 tyg miała skurcze..Ania się owszem rusza, momentami dużo i boleśnie, ale to wszystko..W związku z tym spędziłam miły dzień z mężem. Wycieczka do Świata dziecka gdzie kupiliśmy kilka drobiazgów. sprawiła mi wiele radości. Jutro przedstawię Wam pająka dla Anki :) Byliśmy też w kinie Praha na filmie Układ Zamknięty. Wciąż jestem pod silnym wrażeniem tego filmu. Jest naprawdę dobry. Odnośnie polskiego kina to wczoraj Tygrys uraczył mnie pierwszą częścią Samych Swoich i teraz już wiem skąd tekst "a taki ładny był - amerykański" :) W kinie wszyscy dziwnie patrzyli na mnie - taka kulka? co ona tu robi? :) A właśnie że będę żyła! Bo inaczej od tego czekania oszaleję!!! Wykąpaliśmy wczoraj futrzaka i jest teraz bardzo milutki. Pozostaje zwykła codzienność i czekanie. W nocy nie śpię - potem o 6 nad ranem się kładę. Dobrze że do jakiejś 3 Tygrys dotrzymuje mi towarzystwa. Z plusów jeszcze info że nasza Mazda będzie do odbioru w środę!! Jeszcze zabezpieczenia i pewnie od czwartku ze skody przesiadamy się do naszej Madzi..aha - jeśli do 14.04 nie urodzę to szpital. Zatem jeszcze tydzień..




     

czwartek, 4 kwietnia 2013

Na zamówienie - czerń i srebro









Teraz do kompletu jeszcze bransoletka :)

Ze smutami w tle

      Kulkostan trwa, a wraz z nim z dnia na dzień jest gorzej. Fajne były tylko święta - spędziłam je z Tygrysem w łóżku śpiąc do 15 a potem oglądając filmy do 2 w nocy. Im dłużej z nim jestem tym bardziej podobają mi się filmy w jego stylu, np. Władza Absolutna lub Pan życia i śmierci. Nie są to pewnie miłe relaksujące filmy, ale lubię takie coraz bardziej. Teraz bardzo doceniam nasze domowe kino - rzutnik i ekran. Gdy jest się więźniem 4 ścian, to jest to wspaniałe. Cieszę się że Tygrys nam to zrobił podczas remontu. Ogólnie doceniam teraz praktyczność i wyposażenie domu.
      Dziś jest 04.04 - na dziś mam termin porodu i póki co nic. Znów pojedziemy na KTG..Nienawidzę już siebie, tego jak wyglądam i funkcjonuję. Niedobrze mi od własnego odbicia w lustrze. Ostoją normalności znów jest Tygrys, czasem myślę że to mistrz kłamstwa. To dla mnie wręcz nierealne, że mogę mu się taka podobać. Poza byciem kurą domową, posiłki dla męża, sprzątanie czy prasowanie mu koszuli, pozostaje mi Soutache. Sprzedałam w sumie 4 pary kolczyków:) Teraz kolejne 4 rzeczy robię na zamówienie - no i ofc dużo oddałam najbliższym. Cieszy mnie to niezmiernie, że komuś się podoba to co robię. Jeśli nadal tak będzie to może zacznę sprzedawać w sklepach tego typu moją biżuterię. Fantastycznie jest tworzyć coś własnego - niepowtarzalnego.
      W weekend są wykłady, jutro super artystyczne zajęcia - iść czy nie? Oto jest pytanie..