piątek, 12 kwietnia 2013

Jak uciec ze szpitala?

      Czyli kilka chwil wolności. Jestem w szpitalu od środy. Po stwierdzeniu za małej ilości wód na usg i łożyska w fazie 3 wylądowałam na patologii ciąży. Brzmi strasznie i jest straszne. Zacznę od tego co przyjemne - czyli chwili wolności.
      Gdy dziś udało się zdobyć decyzję lekarzy o tym, że jutro podadzą mi oksytocynę, postanowiłam zwiać. Pojechaliśmy z Tygrysem do domu. Karo go pięknie sprzątnęła, kot dziwnie na mnie patrzył - a ja zanurzyłam się w wannie pełnej ciepłej wody z pianką. Zjadłam pyszne mandarynki i kiwi, oraz rogaliki francuskie prosto z piekarnika od męża.. Znów przez chwilę byłam szczęśliwa i wolna :) Szaleństwo na uwięzi! Jak ucieczka z więzienia:)
      A co ja tu robię? Indukują mi poród - czyli starają się go chemicznie wywołać. Zaczęli od żelu o nazwie Peridil. Byłam na sali z jeszcze jedną dziewczyną. Jej też to podali to coś i zadziałało - na mnie nie. Więcej nie będę póki co opisywała. Jutro oksytocyna. Boję się..
      To dobranoc!!!

3 komentarze: