czwartek, 2 maja 2013

Zanim umrę..

"Ja nie mogę Pani przyjąć, przecież Pani może w każdej chwili umrzeć"
"Pani stan jest beznadziejny, a stosowane leczenie tylko go pogorszyło"
"Pani może nie przeżyć tej nocy i to z bardzo dużym prawdopodobieństwem"
"Oni Panią zakazili i spieprzyli leczenie, a teraz nam jest podrzucane umierające kukułcze jajo"
"Wie Pani, że jeśli teraz nie trafimy z antybiotykiem to jest koniec? Zresztą nawet jeśli trafimy to już może być za późno"
"Proszę podpisać że nie wini nas Pani za swój zgon gdyż w takim stanie się Pani zgłasza..o a tu dokumenty komu wydać ciało.."
" Cześć, potrzebuje sali dla dziewczyny, separatki, sepsa, może nie dożyc do rana"

...Wszystko to wciąż dzwoni w mojej głowie. Noc która po tym nastąpiła. Gdy już zeszły wszystkie kroplówki i zamknęłam za sobą drzwi samotnej ciemnej sali..Ostatnie słowa pielęgniarki  "gdyby coś to proszę nas wezwać, będziemy się starali Panią ratować, ale jak bakterie pójdą do krwi to możemy nie mieć szans.."Wyraz jej oczu. Boże czy Ty żartujesz? Teraz kiedy mam dziecko i męża? Teraz kiedy kurwa muszę żyć! Teraz?! Mogłam przynajmniej płakać i na głos wypowiadać myśli..Nie mogłam zasnąć..bo jeśli we śnie serce mi stanie to nawet się nie dowiem, że umieram. Tak bardzo chciałam doczekać ranka, by zdobyć kartkę i długopis i napisać listy. Płakałam z tęsknoty. Nie powiedziałam nic Tygrysowi..miałam nadzieję, że nie wie..Teraz już wiem, że wiedział..To co czułam myśląc, że tracę ich na zawsze, że nigdy już nie przytulę Ani nie da się opisać..Ta noc była potworna..nie mogę sobie wciąż poradzić z tym co czułam i jak się bałam. Nigdy nie myślałam, że  człowiek może tak po prostu umrzeć..Rano napisałam listy..Kolejny wynik CRP wzrósł tylko nieznacznie, a ordynatorka powiedziała, że skoro przeżyłam noc to już będzie lepiej i że ona czuje że trafili. "Za kilka dni wróci Pani do dziecka. Nie bój się kochanie". Uwierzyłam jej.

      Niby to już za mną..a nie umiem zapomnieć tej czarnej nocy..wciąż mi się śnią koszmary..Jedno jest pewne, każda sekunda z małą jest dla mnie najcenniejsza, więc depresja poporodowa czy bejbi blues mnie raczej ominie..



5 komentarzy:

  1. Przerazajace to co piszesz! Ja mialam powiklania po laparoskopii a pozniej po laparotomii i mimo ze po tym drugim nastal dzien gdzie praktycznie nie trybilam to slyszalam glosy co teraz? co dalej? nie wiem co sie z nia dzieje? wyniki nic nie pokazuja a ona nam umiera... Dzis po 4 latach wciaz je pamietam... Takie cos zostaje w pamieci... To straszne ze musialas to przezyc... minie troche czasu zaczniesz sie z tym oswajac... ja zaczelam sobie tlumaczyc ze jestem mega silna i pokonalam smierc ze pokazalam wszystkim ze nigdzie sie nie wybieram i jestem jak kot z paroma zyciami ;p Zycze spokojnych nocy bez koszmarow :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O ja..wytłumacz mi po co nam takie doświadczenia. Można wierzyć, że jest się silnym. Myślę jednak, że to jakoś człowieka łamie, staje się inny. Ja czuję się inna..Wiesz co jest niesamowite? Że przez to przeszłaś! Że to pokonałaś!!!Gratuluję i dziękuję, że mi napisałaś o Twoim doświadczeniu.

    OdpowiedzUsuń
  3. sobie rowniez powinnas pogratulowac bo przez to przeszlas!! W jakims stopniu napewno to lamie i napewno zmienia... Ja zaczelam widziec ze zycie moze skonczyc sie w kazdej sekundzie nawet kiedy sie tego nie spodziewamy i dlatego trzeba cieszyc sie kazda chwila... mimo wszystko staram sie widziec w tym cenne dowiadczenie moze dzieki niemu zaczelam brac zycie takim jakie jest... Sama nie wiem czemu akurat my przez takie cos przeszlysmy ale postaraj sie tego nie analizowac. Mam nadzieje ze nie dlugo bedziesz mogla spokojnie spac i zyc nie myslac o tym :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej Basiu!
    Nagroda zostanie wysłana już na początku tego tygodnia. Wybacz opóźnienie! To wszystko przez majówkę... (:
    Pozdrowienia dla Twojej rodzinki- 3majcie się cieplutko! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki piękne! Spokojnie będę czekała. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń