poniedziałek, 16 czerwca 2014

Let het go

       Mój mały dziwny świat znów wraca na właściwy tor. Tor na którym mogę być szczęśliwa w drobiazgach. W sobotę kolejny mały sukces – przebiegłam 5 km. Tylko jeden z małych stawianych sobie celiJ Gotuję i moje własne pomysły wychodzą całkiem smacznie – więc Tygrys się cieszy i zamawia dokładki. W niedzielę byliśmy w kinie na Czarownicy i ja jako, że jestem fankom baśni wyszłam bardzo zadowolona. Zrobiliśmy (tak „śmy” – Tygrys mi pomógł!!!) potem selekcję Ani ubranek  i oczywiście z ogromnej ilości już wyrosła. Ostatnio nawet Tygrys się stara jakoś wygospodarować dla nas czas – tzn. ofc pojechał rano w niedzielę do TVN pogwiazdorzyć itd., ale intensywniej spędzamy pozostały czas. Może niedługo zwalczę odruch wymiotny na dźwięk „Witam Panie Pośle, Ministrze, itd..” ;D Wracając do Ani i jej ubrane, oglądaliśmy też filmiki z minionego roku. Jak ona się szybko zmienia i rośnie! To niesamowite, że dany nam jest ten czas z nią gdy jest malutka i taka doskonała. Uwielbiam wieczorem huśtać się z nią w hamaku i czuć jak zasypia mi w ramionach. Jej oddech powoli się uspokaja i robi się ciężka. Taka mała ufna, kochana ciepła kuleczkaJ To takie małe codzienne szczęścia. Wszystko dzieje się tak szybko, ale jednocześnie na tyle wolno by posmakować chwili. Jest cudownie.

Ps. Pod Mocnym Aniołem polecam zdecydowanie - tylko oglądając lepiej nie pić:) Tak, tak wiem, że jest Mudial, ale mnie to nie kręci..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz