Mój mały dziwny świat znów wraca na właściwy tor. Tor na
którym mogę być szczęśliwa w drobiazgach. W sobotę kolejny mały sukces –
przebiegłam 5 km. Tylko jeden z małych stawianych sobie celiJ Gotuję i moje własne
pomysły wychodzą całkiem smacznie – więc Tygrys się cieszy i zamawia dokładki.
W niedzielę byliśmy w kinie na Czarownicy i ja jako, że jestem fankom baśni
wyszłam bardzo zadowolona. Zrobiliśmy (tak „śmy” – Tygrys mi pomógł!!!) potem
selekcję Ani ubranek i oczywiście z
ogromnej ilości już wyrosła. Ostatnio nawet Tygrys się stara jakoś
wygospodarować dla nas czas – tzn. ofc pojechał rano w niedzielę do TVN pogwiazdorzyć
itd., ale intensywniej spędzamy pozostały czas. Może niedługo zwalczę odruch
wymiotny na dźwięk „Witam Panie Pośle, Ministrze, itd..” ;D Wracając do Ani i
jej ubrane, oglądaliśmy też filmiki z minionego roku. Jak ona się szybko zmienia
i rośnie! To niesamowite, że dany nam jest ten czas z nią gdy jest malutka i
taka doskonała. Uwielbiam wieczorem huśtać się z nią w hamaku i czuć jak
zasypia mi w ramionach. Jej oddech powoli się uspokaja i robi się ciężka. Taka
mała ufna, kochana ciepła kuleczkaJ
To takie małe codzienne szczęścia. Wszystko dzieje się tak szybko, ale jednocześnie
na tyle wolno by posmakować chwili. Jest cudownie.
Ps. Pod Mocnym Aniołem polecam zdecydowanie - tylko oglądając lepiej nie pić:) Tak, tak wiem, że jest Mudial, ale mnie to nie kręci..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz