Po pierwsze biały nalot na ustach malutkiej. Tak to jest pleśniawka! Nie wygląda jak ta na zdjęciach w Google, ale jest nią. Więc teraz wacik, mazidełko i walka z grzybkiem. Dobrze, ze Ani to nie dokucza. Nie lubi tylko smarowania, wykrzywia się i pluje. Jest coś innego, co stanowi kłopot, od dwóch dni gorączkuje - wirus. Dochodzi do 40 stopni. W nocy dziś ją chłodziliśmy w wannie. Dwa wiatraki, paracetamol i stres..oj nie jest łatwo. Dziś w nocy ze zdenerwowania wszystko posprzątałam, wyniosłam, śmieci, kupiłam Ani jogurciki na rano - spać i tak nie było mowy. Przynajmniej jak nie śpię to wyrabiam się prawie ze wszystkim co mam do zrobienia. Już tylko gotowanie posiłków dla Tygrysa jest na liście.
Wariactwo!
bidulka moja;( jeszcze takie upały. Niech wraca szybciutko do zdrówka :*
OdpowiedzUsuńChyba wreszcie odpuszcza..
UsuńO matko! Mam nadzieję, że szybko minie :*
OdpowiedzUsuńNie w naszym wypadku;*
Usuń