wtorek, 26 lutego 2013

We are the kids of war and peace

      Padło na ryjek! Jestem więźniem, uwięzionym ludzikiem bez żadnych praw. Prawo jest jest jedno: mam leżeć! Jutro wyłączają windę w bloku - więc ja z mojego 7 pietra będę smętnie machała do przechodniów. Pytanie czemu? Bo Anna Maria śpieszy się na świat, lub też mój komplet genów nie jest tak doskonały jak myślałam. Szyjka się skraca, ona jest bardzo nisko, łożysko jest starzejące i wód mało. A ja opuchnięta i obolała. Jest super!
      Mieliśmy w ten weekend jechać z Tygrysem do Zakopca - od piątku do niedzieli miałam patrzeć na góry, pływać w basenach antałówki i zapomnieć o ciąży. No i co? Gówno! Jestem uwiązana do łóżka, basen zakazany. Jest pięknie. Będę walczyła z czasem by małą potrzymać jak najdłużej w środku - oby dała radę do 38 tygodnia - czyli jeszcze 4. Lekarka dziś dała mi cel - wytrzymać jeszcze 2. Jest aż tak źle??!!
      Nic mi już nie wolno - pozostaje wierzyć, że Tygrys użądzi do końca sypialnie i wysprząta dom. 7.03 widzimy się z Gwiazdą, naszą położną. Teraz tylko ciąża, ciąża, ciaża..

Here comes the rain again
Falling from the stars
Drenched in my pain again
Becoming who we are
As my memory rests
But never forgets what I lost
Wake me up when september ends 







      W moim wypadku marzec.. Jestem przywbita;/

1 komentarz:

  1. Nie narzekaj. Kolorowo nie jest,ale zaciśnij zęby. Niedługo będzie po wszystkim :) Mam nadzieję, że po 17.03 jednak się urodzi.

    OdpowiedzUsuń